
Przeżyła piekło. Znana gwiazda ujawniła mroczne szczegóły ze swojego życia prywatnego i opowiedziała o przemocy, której doświadczyła w związku. To, co powiedział jej były partner, wprawia w osłupienie.
Zawiła historia: Karolak, Kołakowska i publiczne granice
W polskim show-biznesie rzadko kiedy zdarza się relacja tak publicznie skomplikowana i tak często komentowana jak związek Tomasza Karolaka i Violi Kołakowskiej. Trudno nazwać to związkiem w tradycyjnym sensie, ale jednocześnie trudno o nim mówić inaczej. Historia tej pary to ciągłe rozstania i powroty, które trwają już prawie dwie dekady, od momentu poznania się na planie serialu Kryminalni w 2005 roku. Choć nigdy nie stanęli formalnie na ślubnym kobiercu, doczekali się dwójki dzieci: córki Leny i syna Leona.
Ich relacja wymykała się wszystkim definicjom. Media wielokrotnie określały ją mianem „wolnego związku” lub „związku na odległość”. Oni sami deklarowali wzajemną miłość i bliskość, ale konsekwentnie unikali stabilizacji, jaką daje małżeństwo. To było życie rodzinne prowadzone na własnych, niekonwencjonalnych zasadach, pełne emocjonalnych zawirowań, które regularnie lądowały na łamach prasy. Pamiętamy publiczne oświadczyny Karolaka, wielkie deklaracje, a potem równie głośne kryzysy. Ostatecznie jednak, choć związek romantyczny się zakończył, oboje funkcjonują dziś jako bliscy sobie rodzice, wychowujący dzieci i utrzymujący przyjacielskie, poprawne stosunki.
Ta historia, choć burzliwa, mogłaby być zamknięta w rubryce “życie prywatne gwiazd”, gdyby nie jej najnowszy odcinek, który dotknął znacznie poważniejszego i bardziej uniwersalnego tematu.
Viola Kołakowska, Tomasz Karolak fot. KAPiF
Emocjonalny wpis po Projekcji Filmu Smarzowskiego
Ostatnie dni przyniosły dyskusję, która zaczęła się dość niewinnie, od refleksji na profilu „Katarzyna Polańska Twój Dobrostan” na temat nowego filmu Wojciecha Smarzowskiego – Dom dobry. Obraz ten, jak wiadomo, dotyka trudnego i bolesnego tematu: dramatu życia w przemocowym związku.
Pamiętam też moje małżeństwo…
i pełne otrzeźwienie, które przyszło dopiero w zeszłym roku, 8 lat po rozwodzie, po tym jak po raz pierwszy zadzwoniłam na niebieską linię i zgłosiłam naruszenie nietykalności cielesnej na policję,
no ale kto, by się tam przejął-przecież nikt mnie nie skatował (żadnych śladów… co tam, że świadkami były dzieci)
I wiesz, potem gdy już byłyśmy bezpieczne, przychodzi do Ciebie 11 letnia córka i pokazuje Ci jak ułożyć dłoń w pięść (sprawdzała w internecie), żeby zabolało-tak na wszelki wypadek, gdyby akcja się powtórzyła.
A pani psycholog z gminy ( miałam się tam stawić, bo ktoś złożył na mnie donos do opieki społecznej), po wysłuchaniu mnie, zadaje mi pytanie:
” Czy dzieci zamieszane były w konflikt między Państwem?” !!!!!???? – brzmi fragment wpisu
Wojciech Smarzowski ma to do siebie, że jego filmy nie są łatwe. Uderzają mocno, celnie i bez znieczulenia. Nic więc dziwnego, że post sprowokował natychmiastową i bardzo szczerą dyskusję. Wiele kobiet poczuło się w obowiązku podzielić własnymi, trudnymi doświadczeniami, widząc w obrazie reżysera echo swoich życiowych przeżyć. Okazało się, że ten fikcyjny dramat rezonuje z realnym życiem setek osób.