
Poniedziałek upłynął pod znakiem medialnych doniesień o rozwodzie Agnieszki Kaczorowskiej i Macieja Peli. Jak się okazało, para rozstała się w zgodzie – już podczas pierwszej rozprawy udało im się dojść do porozumienia w kwestiach majątkowych i dotyczących dzieci. Dzięki temu sąd mógł orzec rozwód bez konieczności kolejnych spotkań. Nic więc dziwnego, że Kaczorowska opuściła salę w doskonałym nastroju, a pod sądem czekał na nią Marcin Rogacewicz, który zadbał o to, by dzień zakończył się znacznie przyjemniej.
W międzyczasie uwagę mediów przyciągnął również Filip Gurłacz – aktor, który przed laty był tanecznym partnerem Kaczorowskiej w programie „Taniec z gwiazdami”. Wówczas krążyły plotki o ich rzekomym romansie, jednak oboje konsekwentnie im zaprzeczali. Gurłacz szybko wycofał się z medialnego zgiełku, koncentrując na pracy i życiu prywatnym. Ostatnio powrócił w świetle reflektorów dzięki spektaklowi „Pic na wodę”, w którym gra u boku Mariety Żukowskiej.
Sztuka opowiada historię mężczyzny próbującego podnieść się po życiowym upadku. Przypadkowe spotkanie z tajemniczą kobietą staje się dla niego początkiem emocjonującej, pełnej ryzyka i namiętności przygody. Gurłacz podkreśla, że los jego bohatera jest bardzo uniwersalny i dla wielu widzów może stać się lustrem własnych doświadczeń. „Każdy z nas miał momenty, gdy czuł, że to koniec, że nie ma wyjścia – a jednak wciąż próbował iść dalej. To właśnie o tym jest ta historia” – tłumaczy aktor.
W wywiadzie dla agencji Newseria Gurłacz pozwolił sobie również na osobiste wyznanie. Przyznał, że w przeszłości zmagał się z trudnym okresem w życiu, kiedy zbyt często sięgał po alkohol. Z tego mroku pomogła mu wyjść żona, której dziś zawdzięcza najwięcej. „Siłę czerpię z wiary i z ludzi, szczególnie z mojej żony i dzieci. To oni nadają sens mojemu życiu. Dzięki nim odzyskałem odwagę i spokój. Wiem, że kiedy upadam, nie jestem sam” – powiedział otwarcie aktor, zdobywając uznanie fanów swoją szczerością.