
Szymon Majewski był bliskim przyjacielem Joanny Kołaczkowskiej. Prezenter od początku wspierał ją w zmaganiach z chorobą, a później otwarcie mówił o wielkim bólu po odejściu artystki. A ten nie mija do dzisiaj. Po niespełna pięciu miesiącach od śmierci kobiety gwiazdor telewizji zdobył się na szczere wyznanie. “Zawsze się bałem” – wyjawił.
Majewski przyjaźnił się z Kołaczkowską. Po jej śmierci zareagował błyskawicznie
Szymon Majewski zdążył bardzo dobrze poznać Joannę Kołaczkowską. Od 2021 roku prowadzili oni bowiem razem audycję “Mówi się”, w której rozmawiali na najtrudniejsze, najbardziej osobiste tematy.
Kiedy artystka poważnie zachorowała, mężczyzna był jednym z tych, którzy od razu zadeklarowali jej swoje wsparcie. A za słowami poszły czyny – Majewski dołączył przecież do obsady występów w ramach programu “Potemowe piosenki” Kabaretu Hrabi.
W czwartek 17 lipca, kilkanaście godzin po jej śmierci, opublikował w sieci wzruszający post.
“Asiu, dziękuję, że parę lat temu wpadłaś cudownie w moje życie. Dziękuję Ci za tę przyjaźń, którą mnie obdarowałaś, za te nasze ‘Mówisiowe’ chwile, za Twą szczerość, za Twój śmiech, za to, że mogłem być w Twoim kręgu i ogrzać się przy Twoim talencie (…)” – pisał.
A teraz, po niespełna pięciu miesiącach od tamtego dnia, znowu zabrał głos.
Wzruszający gest Kołaczkowskiej. Zrobiła to dla Majewskiego niedługo przed śmiercią
Po odejściu Kołaczkowskiej Majewski jeszcze kilkukrotnie mówił o niej publicznie. Na pogrzebie aktorki kabaretowej wygłosił poruszającą przemowę, a na festiwalu Jerzego Owsiaka wspólnie z uczestnikami oddać jej hołd gromkimi brawami. Zdecydował też o nowej formie ich wspólnego podcastu.
Z jednej strony 58-latek wciąż pielęgnuje pamięć po przyjaciółce, z drugiej jednak życie toczy się dalej. Ale showmanowi udało się to połączyć: oto bowiem wstępem do jego nowego stand-upu jest piosenka nagrana właśnie przez Aśkę.
Usłyszenie jej głosu przed występem zawsze jest dla niego trudne, a dla widzów – wzruszające.
“To ma być wesoły występ, a ludzie słyszą Aśkę. Wiele osób wie, że ona zaśpiewała tę piosenkę dla mnie. Za każdym razem mam taki moment, że wychodzę i muszę przełknąć (…) tę łezkę (…), i potem zacząć na wesoło” – mówił w najnowszym wywiadzie w “Pytaniu na śniadanie”.
Nagle Majewski wyznał wprost o Kołaczkowskiej. “Zawsze się bałem”
To właśnie Kołaczkowska najbardziej motywowała go do działania.
“Ona była tak cudownie wspierająca i zawsze mówiła: ‘Szymon, znasz to. Nie ucz się tego, napisz sobie te historie i po prostu je opowiadaj. Wyjdzie ci to, uda się'” – wyznał.
Co ciekawe, sam bardzo się stresował jej obecnością na widowni; uważał, że nie jest tak utalentowany jak ona.
“(…) Pamiętam (…) SMS-y z nią: ‘Aśka, denerwuję się. Jutro mam premierę. Tylko ty nie przychodź’. Zawsze się bałem, że ona przyjdzie. Ona, mistrzyni świata. To jakby Messi przyszedł na mecz Majewskiego, który [dopiero – przyp. aut.] zaczyna (…) [karierę]” – żartował.
Mężczyzna nie ukrywa, że nadal brakuje mu Joanny, zwłaszcza wymieniania z nią zabawnych wiadomości, które stanowiły ich wyjątkowy, wspólny i zrozumiały tylko dla nich osobny język.