
Cisza, białe róże i łzy. Jelenia Góra pożegnała tragicznie zmarłą Danusię
Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się punktualnie w południe od mszy świętej. Rodzina 11-letniej Danusi zwróciła się z wyraźną prośbą o uszanowanie prywatności oraz nieobecność mediów podczas ceremonii. Zgodnie z ich wolą ostatnie pożegnanie odbyło się bez kamer i fleszy – w skupieniu, ciszy i głębokim bólu.
Jak relacjonują uczestnicy, w uroczystości wzięły udział tłumy żałobników: harcerze, przyjaciele dziewczynki, mieszkańcy miasta oraz osoby poruszone tragedią. W dłoniach wielu z nich widać było białe róże – symbol niewinności, żalu i solidarności z pogrążoną w rozpaczy rodziną.
Do tragedii doszło w poniedziałek, 15 grudnia, w pobliżu Szkoły Podstawowej nr 10 przy ul. Wyspiańskiego. Policja została wezwana do szamotaniny dwóch uczennic w okolicach mostku nad rzeczką. Na miejscu funkcjonariusze odnaleźli ciężko ranną 11-letnią Danusię z ranami kłutymi. Mimo podjętej reanimacji dziewczynki nie udało się uratować. W sprawie zatrzymano 12-letnią uczennicę tej samej szkoły, podejrzewaną o dokonanie zabójstwa. Sąd rodzinny zastosował wobec niej środek tymczasowy, którego szczegółów – ze względu na wiek podejrzanej – nie ujawniono.
Przez kolejne dni mieszkańcy Jeleniej Góry gromadzili się w miejscu tragedii, zapalając znicze i składając kwiaty. Wielu z nich deklarowało, że weźmie udział w sobotnim pogrzebie, by w ciszy oddać hołd zmarłej dziewczynce.
W sobotnie przedpołudnie przed kaplicą zgromadziły się setki osób – świątynia nie była w stanie pomieścić wszystkich. Szczególnie poruszająca była obecność harcerzy, którzy przyszli pożegnać swoją druhnę. Ceremonia przebiegała w przejmującej ciszy, przerywanej jedynie szlochem zgromadzonych. Grób Danusi niemal zniknął pod morzem białych kwiatów i pluszowych maskotek. Wśród pożegnań znalazły się także te od władz miasta oraz Ministerstwa Edukacji.
Mieszkańcy nie kryją, że to tragedia, o której nie da się zapomnieć. W dniu pogrzebu, mimo przedświątecznego czasu zwykle pełnego radości i nadziei, miasto pogrążone było w żałobie. Skala bólu była tak ogromna, że – jak relacjonują świadkowie – na cmentarzu konieczna była interwencja ratowników medycznych.
Podczas ceremonii wielokrotnie padało pytanie „dlaczego”. Ksiądz, który znał Danusię osobiście i był jej katechetą, przyznał, że była to najtrudniejsza msza w całej jego posłudze. Wspominał dziewczynkę jako aktywną, radosną i zaangażowaną w życie parafii.
Jelenia Góra pożegnała Danusię w ciszy, bólu i skupieniu. To pożegnanie, które na zawsze pozostanie w pamięci miasta.