
W Jeleniej Górze doszło do wstrząsającego zdarzenia z udziałem dwóch nieletnich dziewczynek. Według ustaleń śledczych 12-latka miała śmiertelnie zranić nożem swoją młodszą, 11-letnią koleżankę. Dramat rozegrał się w ciągu dnia na skwerze położonym tuż przy jednej ze szkół podstawowych. Ranna dziewczynka zmarła na miejscu w wyniku masywnej utraty krwi.
Sprawa poruszyła opinię publiczną w całym kraju. Ofiarą była 11-letnia Danusia, uczennica Szkoły Podstawowej nr 10. Jak wspominają nauczyciele i rówieśnicy, była dzieckiem pełnym energii, uśmiechu i życzliwości. Jej nagła śmierć pogrążyła społeczność szkolną w głębokiej żałobie.
Dyrektor placówki, Piotr Domagała, w rozmowie z mediami z trudem panował nad emocjami. Podkreślał, że dziewczynka wyróżniała się nie tylko bardzo dobrymi wynikami w nauce, ale także zaangażowaniem w wolontariat, konkursy oraz zajęcia sportowe. Przed szkołą pojawiły się znicze i kwiaty, a uczniowie oraz rodzice w ciszy oddają hołd zmarłej. Nauczyciele przyznają, że tragedia mocno odbiła się także na psychice dzieci.
Motywy tego czynu wciąż pozostają niejasne. Prokuratura prowadzi intensywne czynności, by ustalić przebieg wydarzeń i relacje między dziewczynkami. Tymczasem uczniowie szkoły przekazują niepokojące informacje dotyczące zatrzymanej 12-latki. Według ich relacji interesowała się tematyką wojskową i miała przy sobie nosić nóż. Jak mówią, wcześniej pojawiały się sygnały, które dziś nabierają zupełnie innego znaczenia — jednak nikt nie przypuszczał, że mogą one zapowiadać tak dramatyczny finał.